Aktualności

Punkt, który nikogo nie satysfakcjonuje


Punkt, który nikogo nie satysfakcjonuje

O włos od sprawienia sporej niespodzianki były zawodniczki Słupi Słupsk. Na własnym parkiecie zespół Michała Zakrzewskiego zremisował z silnym Samborem Tczew, choć bardzo niewiele zabrakło, by słupszczanki drugi raz z rzędu pokonały jeden z najmocniejszych zespołów ligi. Podczas rozmowy z Jakubem Klimkiem – dziennikarzem Polskiego Radia Koszalin – zarówno trener, jak i bramkarka, Iwona Łoś, zwrócili uwagę na popełnione błędy, które wpłynęły na końcowy rezultat.

Jakub Klimek: Jak oceniasz to spotkanie?

Iwona Łoś: Dla nas to nie jest zdobyty jeden punkt, tylko stracony jeden punkt. Miałyśmy przeciwnika „na widelcu”, ale przez naszą nieskuteczność w ataku, a także przez moje słabe interwencje, wynik końcowy jest remisowy.

W tym sezonie już spotkałyście się z Samborem. Czy tym razem rywal czymś zaskoczył?

Sambor zagrał swoje, konsekwentnie, do końca. W ubiegłym tygodniu to my zagrałyśmy lepiej końcówkę meczu a teraz, to nam „zagotowały się głowy” – stąd taki wynik.

Jak oceniasz Wasze szanse w kolejnych spotkaniach?

Jeżeli zagrałybyśmy to, co potrafimy, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Jednak, jak pokazał ostatni mecz z Samborem, czy starcie z Lublinem, gdzie prowadziłyśmy już kilkoma bramkami i na własne życzenie go zremisowałyśmy, zamiast wygrać, to końcowe wyniki mogą być różne. Jeżeli wygramy same ze swoimi głowami, to powinno być bardzo dobrze.

Ten remis trzeba odbierać jako sukces, czy porażkę?

Michał Zakrzewski: Wydaje mi się, że z przebiegu meczu, bardziej jako porażkę. Pozwoliliśmy sobie na chwile rozluźnienia w obronie. Nie wykorzystaliśmy też 2- 3 kontr i to się niestety mści. Rywalki uwierzyły, że mogą nas dojść, że mogą powalczyć o dobry wynik. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że tego spotkania nie można porównywać do meczu pucharowego. Założenie było takie, by uciec na bezpieczną przewagę i spokojnie to prowadzenie utrzymywać. Niestety, taki jest sport, taka jest piłka – zagraliśmy fajną pierwszą połowę, przespaliśmy 10 – 15 minut drugiej. Ten remis traktujemy jak porażkę, choć szczęśliwą. Należy pamiętać, że wywalczyliśmy ten rezultat na kilkanaście sekund przed końcowym gwizdkiem.

Czy Sambor w lidze różni się od tego, z którym rywalizowaliście w Pucharze?

Nie, to był ten sam zespół. Z drugiej strony, przed sezonem, remis, zwycięstwo jedną bramką, brałbym w ciemno. Pamiętajmy, że jest to spadkowicz z Superligi. Klub jest poukładany, my nad tym pracujemy ciężko. Musimy się cieszyć, że po tych meczach nie używamy sformułowań, że coś się udało – na przykład wywalczyć remis, czy zwycięstwo. Po prostu – mamy zespół, który potrafi walczyć i wygrywać ze wszystkimi w tej lidze.

Czego życzyć przed kolejnymi spotkaniami?

Większej konsekwencji i skuteczności w ataku. To są dwa elementy, które musimy poprawić.